Świadectwo pielgrzyma

Moje pielgrzymowanie po odpust zupełny do Bram Miłosierdzia w Roku Miłosierdzia.
Wiem, że nigdy sama bym się nie wybrała do tylu pątnych miejsc, no i nie byłoby to takie radosne.
W dniu 03.07.2016r. wybrałam się kolejny raz z grupą pielgrzymów Stowarzyszenia „Kahal”, do którego należę, na pielgrzymkę do Sanktuarium Najświętszego Sakramentu w Jankowicach Rybnickich do Bramy Miłosierdzia po odpust zupełny. Była to już V-ta pielgrzymka członków i przyjaciół Kahala. Kościółek w Jankowicach jest przepiękny, szczególnie jego wnętrze. Mimo braku naszego kapłana nie czuliśmy się tam wyobcowani, gdyż proboszcz tamtej parafii przywitał nas ciepło i serdecznie. Wymienił nas kilka razy w czasie Mszy Św. jako pielgrzymów z „Kahala”, życząc pięknego przeżywania i wielu łask Bożych. Po Mszy Św. odmówiliśmy Różaniec w naszych intencjach. Potem był pyszny obiad w pobliskim domu przyjęć „Arka”. Przy stole toczyły się miłe rozmowy, zapoznawaliśmy się, dzieliliśmy się świadectwami z naszego życia. Były żarty, kalambury, zagadki itp. Około godziny 15-stej pojechaliśmy do groty Matki Bożej w Studzience gdzie odmówiliśmy Koronek do Bożego Miłosierdzia, przy okazji pooddychaliśmy świeżym leśnym powietrzem w pięknym miejscu jakim jest Studzienka.
Muszę powiedzieć, że spędziliśmy ten czas łaski naprawdę przyjemnie i pożytecznie. Czułam się jak w rodzinie. Jestem Bogu bardzo wdzięczna za to, że natchnął organizatorki Krysię i Agnieszkę pomysłem organizowania takich pielgrzymek.

ZK

 

Świadectwo

Chciałam się podzielić moimi odczuciami związanymi z kursem Alfa i przeżytym w dniach 19-20-21.02.2016r. weekendem na Górze św. Anny.
Ja i moja rodzina od wielu lat a właściwie to od zawsze jesteśmy blisko Boga. Jesteśmy ludźmi wierzącymi, praktykującymi, rozmodlonymi i wydawać by się mogło, że to powinno dać mnie i mojej rodzinie pełnię Bożej bliskości. Ale dopiero Kurs Alfa pokazuje mi, że moje przylgnięcia do Pana może być jeszcze pełniejsze. Czuje, że każde spotkanie przygotowuje mnie do przemiany życia. Kurs Alfa jest dla mnie czymś w rodzaju Góry Tabor.
Takim znamienitym przykładem, może być ostatni wyjazd weekendowy na Górę Św. Anny. Nie ukrywam, że corocznie wraz z mężem przyjeżdżamy do Świętej Anny by podziękować jej za otrzymane łaski i by wypraszać nowe oraz by prosić o opiekę dla nas i całej naszej rodziny. W tym roku namówiłam męża na wspólny wyjazd z kursem Alfa i choć nie bierze udziału w samym kursie chętnie się zgodził. Atmosfera w czasie weekendu była bardzo wspaniała, wokoło ludzie rozmodleni, uśmiechnięci, pełno radosnej młodzieży. Dusze nasze karmiły się tą promieniującą radością. Nadszedł wieczór uwielbienia, podniosła atmosfera, śpiew, modlitwa, prosimy z mężem i całą salą o Ducha Świętego. Proszę by dał nam odwagę by pójść na modlitwę wstawienniczą, bardzo pragnęłam by mąż też poszedł na modlitwę i tak się stało. Byliśmy oboje na modlitwach, czas modlitwy wstawienniczej przeżyliśmy bardzo pięknie, prosząc o nowe wlanie Ducha Świętego. Prosiłam też by Pan nauczył mnie skutecznej modlitwy, żeby szczęście i miłość gościła w mojej rodzinie. Po skończonym uwielbieniu idąc spać zapytałam męża – czy mnie jeszcze kocha – mąż popatrzył na mnie z czułością – odpowiedział, że kocha mnie, ale że Bóg, ukochał nas jako pierwszy i na zawsze. To były piękne słowa. Dziękuję ci Boże za męża, o którego się od młodości modliłam na różańcu codziennie biegnąć do pracy. Dziękuję za moją rodzinę, dziękuję, że mogę z nimi wszystkimi więcej i łatwiej rozmawiać o tobie Boże.
Dzięki kursowi Alfa i wykładom Nickiego Gambla dotarły do mnie bliżej Boże prawdy choć myślałam, że wszystkie je dobrze znam. W kursie Alfa jest coś, co przyciąga, coś co ubogaca. Radością napawa mnie fakt, że na w kursie Alfa i na weekendzie jest tak wielu młodych ludzi. Pięknie rozmodleni uwielbiają Boga na swój nowoczesny wspaniały sposób. Widząc tylu młodych jestem spokojna o kościół. Kurs Alfa to jedna wielka rodzina Dzieci Bożych.
Chwała Panu !!

Krystyna

 

Świadectwo
Cyt… „ O Jezu Dobry, wyrwałeś mnie z wiru życia, na okres czasu dla mnie nieznany, umieściłeś wśród cierpiących i każesz leżeć oraz zapomnieć o wszystkim, co mnie rozpraszało, a polecasz troszczyć się o własną duszę. Kiedyś, gdy byłem zdrowy, nie było na to czasu. Tysiące różnych zajęć oraz obowiązki stanu absorbowały mnie całkowicie. Obecnie mam czasu wiele. Dnie stają się długie, a bezsenne noce nie mają końca. Ból ciała świadczy o tym, jak słaby i kruchy jest organizm i jak bardzo potrzebuje twojej pomocy.
Chcę, zatem oświecony Twoją łaską, o Panie, rozważyć dotychczasowe moje życie; zrobić bilans dobrych uczynków oraz moich grzechów. Tym ostatnim poświęcę więcej uwagi, gdyż widzę, że nie raz źle postępowałem. Myślałem, że rozkosze dadzą mi zadowolenie, a tymczasem- przeciwnie, dusza moja pełna jest goryczy i smutku. Doznałem przykrego zawodu. Planowałem wypoczynek, a tymczasem muszę się leczyć. Pragnąłem oddychać świeżym powietrzem i cieszyć się słońcem, a oto stało się inaczej. Sam chciałem urządzić sobie los, nie pomnąc na Ciebie i słowa, któreś wyrzekł: „drogi moje nie są drogami waszymi, a myśli moje nie są myślami waszymi”. Teraz to rozumiem. Dlatego głęboko upokarzam się przed Tobą i wyznaję że zbłądziłem. Chciałbym już odtąd kierować się tylko Twoją wolą. Przeto daj, abym ją poznał. A jeżeli wrócę do zdrowia i życie, będę pamiętał, żeś Ty jest początkiem i końcem wszystkiego. W Tobie jest jedyna, niezgłębiona „Tajemnica szczęścia”. Amen.

 

Świadectwo

Od ponad 20 lat choruję na nieuleczalną chorobę, z którą da się żyć. Z powikłaniami, jakie daje już dużo trudniej. Gdy okazało się, że nie mogę chodzić o własnych siłach trudno było się z tym pogodzić. Byłam wściekła na Boga. Nie modliłam się, a jeśli już mi się udawało, to moja modlitwa wyglądała następująco: Boże! Dlaczego znowu ja?! Dlaczego tak mnie doświadczasz?! Dlaczego muszę zrezygnować z pracy? Przecież tak ją lubię! Dlaczego moje dzieci muszą to znosić razem ze mną?!
Wtedy Pan Bóg zaczął się o mnie upominać. Nagle mama mówiąca by nie ustawać w modlitwie, że wszystko ma swój cel u Boga nawet, jeśli na razie go nie dostrzegamy, 15 modlitw Świętej Brygidy, które tak mnie umacniają, koleżanki z pracy modlące się za mnie i karmiące mnie przez sms-y Słowem Bożym, kurs Alpha i ta modlitwa, powyżej, która tak doskonale oddaje wszystko. Dziś jest mi łatwiej, zdaję sobie sprawę jak wielu rzeczy jeszcze nie rozumiem, ale oddaję je Bogu i wiem, że ma to swój cel, wiem, że moje kochane dzieci nigdy nie przejdą obojętnie obok człowieka potrzebującego i cierpiącego dzięki doświadczeniom związanym z moją chorobą i ograniczeniami jakie niesie. Na koniec słowa, które słyszałam w dzieciństwie „Pan Bóg to je stary Chłop, ale on wie, co robi”.
Chwała Panu!

Kurs Alfa
Gorzyczki, Marzec 2016r.

 

Świadectwo

Kurs Alfa to kurs, który pogłębia naszą wiarę. Dlatego, warto przyjść, można spotkać fantastycznych ludzi, można się zaprzyjaźnić, można być sobą. Porozmawiać na tematy interesujące, tematy związane z Pismem Świętym.
Słuchasz i wypowiadasz się z taką wielką radością na temat, który jest bliski twemu sercu.
Te spotkania przynosić będą dobre wspomnienia. Życzyłabym sobie, aby wszyscy młodzi i starsi ludzie mogli zapoznać się z kursem Alfa. Można jeszcze bardzo dużo opowiadać, jak pięknie można przeżyć rekolekcje i być odnowionym w Duchu Świętym. On wie, jak zaspokoić nasze najgłębsze pragnienia Twego serca.
Wszystkim uczestnikom z całego serca dziękuję.

Uczestniczka Alfa – Gorzyczki

 

Świadectwo

To był mój czwarty weekend Alfa na Górze Św.Anny. Po raz pierwszy nie cieszyłam się z tego wyjazdu. Przeszło mi nawet przez myśl czy nie zrezygnować 19 lutego rano poszłam do spowiedzi i na Mszę Św. Parę dni przed wyjazdem miałam sen; biegam po dworze, leje ulewny deszcz, a ja biegam tam i z powrotem. Jestem już cała mokra. Dziwne, bo jestem osobą, która nie cierpi gdy na mnie pada deszcz. Na kazaniu słyszę jak Ks.Badura mówi, że mamy schować parasole i dać się zlać deszczowi Bożej Łaski, deszczowi darów. Na szkoleniu słyszę, że mam się stać rurą łączącą niebo z ziemią. No i stało się dostałam takie dary jak jeszcze nigdy dotąd; słowa, obrazy i dar języków.
Od dziś jak ktoś mi powie Hela ty ruro! To się nie obrażę!
Chwała Panu.

Helena
02.03.2016r.

 

Świadectwo mojego uzdrowienia.

W październiku 2013 r. w wyniku operacji bardzo dużego ropnia w jamie brzusznej, dostałam od Pana Boga nowe życie, a we wrześniu 2014 r. zostałam zakwalifikowana do operacji przepukliny, która powstała w bliźnie pooperacyjnej. W październiku 2014 r. byłam uczestniczką kursu Alfa, a od listopada w każdy trzeci piątek uczestniczyłam w wieczorach uwielbienia. Wychwalałam, uwielbiałam, dziękowałam Jezusowi za życie i zdrowie. Nadszedł czerwiec br., czas planowanej operacji. Przyjęłam sakrament chorych, poprosiłam siostry ze wspólnoty o modlitwę wstawienniczą, na której dostałam od Boga zapewnienie że będę zdrowa. Wiem, że nic nie zależy ode mnie, a mimo to bardzo chciałam aby to moje uzdrowienie było takie spektakularne. W czasie czerwcowego wieczoru uwielbienia prosiłam: uzdrów mnie Panie tak bez operacji, ty wszystko możesz. Wtedy usłyszałam pytanie:
Czy ty masz wiarę, która może góry przenosić? – nie mam.
Czy ty masz wiarę jak ziarnko gorczycy? – nie mam Panie.
Bardzo bym chciała, ale nie mam.
Zrozumiałam wtedy, że będę zdrowa gdy poddam się operacji, a Pan Bóg postawi na mojej drodze odpowiednich lekarzy i pielęgniarki. Nadszedł wyznaczony termin zabiegu. Byłam spokojna i radosna. Wieczorem w przeddzień operacji poprosiłam swojego Anioła Stróża, aby udał się do wszystkich Aniołów Stróżów lekarzy i pielęgniarek , którzy mieli się mną opiekować aby czuwali nad ich sprawnymi rękami i umysłami Zaprosiłam też na salę operacyjną mojego Pana i Króla Jezusa, Jego i moją Mamę Maryję oraz Archaniołów Michała, Gabriela i Rafała. Na bloku operacyjnym pielęgniarka przywitała mnie słowami: witamy gwiazdę dnia dzisiejszego. Była to moja szósta operacja , ale tak jeszcze nigdy nikt mnie nie przywitał. Po operacji przespałam cały dzień. Obudziłam się o pierwszej w nocy. Uśmiechnęłam się i powiedziałam: Boże dziękuję że żyję. Podniosłam ręce do góry i z uśmiechem zaczęłam w sercu wielbić Boga. Po cichutku w myślach śpiewałam pieśni uwielbienia: te które śpiewamy na naszych wieczorach uwielbienia. Szczególnie pieśń: Uwielbiam Imię Twoje Panie, wywyższam Cię i składam Ci hołd, w obliczu Chwały Twej staję radosną śpiewam Ci pieśń…. Takiego pobytu w szpitalu jeszcze nie miałam. Nikt specjalnie koło mnie nie „skakał”, a jednak wszystko było w odpowiednim czasie i w odpowiedniej porze. Wyczuwałam wokół siebie niebiańską atmosferę, a dzięki modlitwom moich przyjaciół i rodziny doświadczyłam Świętych Obcowania. Operacja się udała, pozostała duża blizna, ale jestem zdrowa.

CHWAŁA PANU!

Helena
02.03.2016r.

 

Świadectwo

Od pewnego czasu zaczęliśmy obrywać z różnych stron, a nasiliło się to po Alfie którą prowadziliśmy w naszej parafii. Zaczęliśmy obrywać od bliskich, od przyjaciół, od rodziny, u mnie w pracy coraz gorsze perspektywy, coraz większa niepewność pracy, zmniejszające się zarobki w dość drastyczny sposób i związane z tym coraz większe trudności finansowe, wypadek mamy Basi poważnie zepsuty samochód i wiele innych zdarzeń po prostu super kumulacja! To wszystko sprawiło że chcąc się ochronić założyłem taką przysłowiową ciężką zbroję rycerską , wiecie taką metalową, taką skorupę która zabezpieczała mnie przed następnymi ciosami, ale niestety stworzyła również barierę i przeszkodę przed odczuwaniem miłości Bożej i oczywiście Basi, naszych dzieciaków i bliskich nam osób wokół nas.
Czasem tę zbroję ściągałem, zwłaszcza na spotkaniach modlitewnych – czwartkowych, bo czuję się tu bezpieczny. W tym wszystkim szalę przeważyły problemy wychowawcze z dorastającym synem i już prawie nie ściągałem tej zbroi stojąc w miejscu, czekając tylko na następne ciosy. Zdobyta wiedza, doświadczenie i te wszystkie przeczytane książki i to zaszczytne miejsce posługi w którym Pan Bóg razem z Basią nas postawił nie ochroniły mnie przed tym że zacząłem patrzeć wstecz na moje życie oskarżając się że jestem złym ojcem, mężem, że te wszystkie problemy wychowawcze i finansowe to moja wina i moje źle podjęte decyzje. I to dołujące poczucie straconego czasu i przekonanie, że niemożliwe jest aby to wszystko naprawić, bo przecież czasu nie zawrócę. To wszystko odebrało mi już prawie wszystkie siły i nadzieję na lepsze jutro, przestałem marzyć. Tkwiąc w tej skorupie identyfikowałem się z innymi ojcami tłumacząc sobie że to normalne, że takie jest życie, bałem się jedynie, że tak jak wielu innych ojców tego nie wytrzymam.
I w dniu (tzn. w poniedziałek 08.02.2016r.) w którym oberwało nam się w dość dotkliwy sposób od rodziny, zjawia się w naszym domu posłaniec z dobrą nowiną, a mianowicie z wiadomością że pewnej osobie Pan Bóg na modlitwie włożył w serce myśl, aby się podzieliła z nami swoim majątkiem…
ŁAŁ … do tej pory o takich zdarzeniach czytaliśmy tylko w książkach .
Wcześniej wielu z Was wspierało nas w trudnych sytuacjach np. finansując nam pobyt w Zembrzycach za co jesteśmy niezmiernie wdzięczni bo wydarzyło się tam dla nas wiele dobrego i jesteśmy przekonani że to był Boży plan abyśmy tam byli.
Ale to nie wszystko, najważniejsze to kwota jaką otrzymaliśmy, a mianowicie po przeliczeniu okazało się że stanowi ona równowartość naszych długów … a nikt nie mógł wiedzieć ile one wynoszą.
I w ten sposób, dzięki temu dobremu aniołowi, Pan Bóg pokazał mi wyraźnie, wyraźniej już chyba nie można, że darowane są mi moje długi i nasze wspólne z Basią i że ON już SPŁACIŁ wszystkie długi (chociaż czujemy że na to nie zasługujemy). Tyle razy to słyszeliśmy i wierzyliśmy w to, ale co innego doświadczyć tego na własnej skórze i w sercu w tak dobitny sposób. A więc nie jest to tylko obietnica ale PRAWDA, że wszyscy bez wyjątku jesteśmy ZBAWIENI dzięki ŁASKI BOŻEJ !!!
Dziękujemy Bogu za to że nieustannie na nowo odkrywamy jego Miłość i Miłosierdzie w Kościele
i Wspólnocie którą tworzymy wszyscy razem bez wyjątku.
A więc zaczynamy na nowo z czystym kontem!!! Jak widzicie i słyszycie a Basia to może potwierdzić, zrzuciłem już tę zbroję, a skorupa w której byłem została potrzaskana i jeżeli ktoś chce to sprawdzić i ma ochotę się przytulić (a nie ma do kogo) to chętnie Cię przytulę… Nie wiemy kim jest ten dobry anioł ale Pan Bóg Cię Zna i Odda Tobie, a my zapewniamy Cię o swojej wdzięczności i modlitwie. Tato jest z Ciebie Dumny …

Niech Ci Błogosławi Pan, Niechaj Cię Strzeże, Niech Rozjaśni Oblicze Swe Nad Tobą i Niech Miłościw Ci Będzie… (i Twojej rodzinie).
Chwała niech będzie Bogu po wszystkie czasy. Amen

Adam – połówka Basi

 

Uzdrowienie z bólów głowy.

Od wielu lat miałam bóle głowy. Przez okres ostatnich paru miesięcy (może pół roku), ból głowy się wzmocnił do tego stopnia, że wykonywanie prostych czynności, stało się bardzo trudne lub niemożliwe. 16 października 2015r. w Kościele św. Herberta zostało wypowiedziane słowo poznania o uzdrowieniu z bólów głowy.
Od tamtej pory minęły i nie powróciły te silne, głębokie bóle, które nie pozwalały mi funkcjonować.

 

Świadectwo

Lęk był we mnie, nękające cierpienie, nocny paraliż duszy. Koszmary z niepokojem, codzienne zmęczenie, które osłabia i wyniszcza.
Ucieczka od rzeczywistości, poszukiwania, nadzieja, wiara – lata, miesiące. Szukam !!.
Dochodzę Kurs ALFA – niepewność. Zrozumienie, ciepło w grupach – osób, które prowadzą. Głęboki sakrament pokuty z żalem, uwolnienie, wewnętrzny spokój.
Sanktuarium Góra Św.Anny –poczucie bezpieczeństwa, pragnienie uzdrowienia wewnętrznego
Jest ten dzień, dotykam Najświętszego (płacz)-przesłanie. Słowa, które krzepią mnie spokojem i siłą (radość z przespanej nocy) wdzięczność. Słowa Ducha Świętego są we mnie.
To ja mam szczęście, to ja patrzę na siebie przepełniona Łaską Bożą, Ona jest dla mnie. Już nie jestem tą samą osobą. Nie zmieniam, ale rozumiem.
„Deszcz spada na świętych, w takiej samej mierze jak na grzeszników”
Dalej rzucam się w wir walki, ale serce me tkwi wśród kwitnącego lotosu u „Stóp Pana”.
Mój język nie wypowiedział słowa radość, dziś powiem – mam w sobie radość.
Ważna jest modlitwa taka najgorętsza.

Samarytanka
25.11.2015

 

Świadectwo Marka

Od pięciu lat, staram się zbliżyć do Boga. Kolega znający moje koleje losu i świadom mojej wiary, polecił mi kurs Alfa. Na pierwszych spotkaniach pomyślałem – przecież ja to wszystko wiem, o czym oni tu mówią. Dopiero o przemyśleniu wszystkiego zrozumiałem, że nie treść, ale forma przekazuj jest ważna. Dotarło wtedy z całą mocą do mnie, jak bardzo JEZUS mnie kocha, że ja powinienem oddać Mu tę miłość i uwielbienie. Oddałem swoje życie JEZUSOWI, niech nim kieruje. Poznałem na tym kursie wielu wspaniałych ludzi, również wielbiących Boga. Jak zacząłem Kurs Alfa, działy się dziwne rzeczy. Rozpadł się mój kolejny związek (jestem rozwodnikiem) ale wiem, że Pan mnie kocha i zawierzam mu całkowicie. Najważniejsze to, że JEZUS przychylił się do moich modlitw i mój ojciec po kilku latach życia w niezgodzie z całą rodziną (z mojego powodu) pogodził się ze wszystkimi i na końcu ze mną. Jestem szczęśliwy CHWAŁA PANU. W połowie kursu pojechaliśmy na trzy dni na Górę Św. Anny. Był to wspaniały czas, spędzony na wielbieniu PANA rozmowach o Bogu
i doskonaleniu własnej do NIEGO miłości. Nie byłem u spowiedzi prawie pięć lat (bo po co?.
I tak nie dostanę rozgrzeszenia!) ale będąc tam miałem taką ogromną potrzebę spowiedzi, zrozumiałem, że jest mi ona potrzebna do pełniejszego pojednania się z BOGIEM.
Po spowiedzi, spadł ze mnie ogromny ciężar. Moje życie stało się prostsze i pełniejsze.
Po kursie będę starać się trwać w wierze i miłości do JEZUSA. Jeśli choć trochę, uważasz się a chrześcijanina to Kurs Alfa jest właśnie dla ciebie. JEZUS czeka pod twoimi drzwiami, otwórz je, pozwól wejść MU do twojego życia, a zobaczysz jak może być piękne i pełne. CHWALMY PANA

 

Kurs Alpha – co mi dał?

Nakarmił moją duszę, która ciągle odczuwa głód Boga. Moja dusza ciągle tęskni za Bogiem.
Zauważyłam, że na twarzach tych ludzi z kursu Alpha maluje się spokój, radość, szczęście
a to owoce Ducha Świętego.
Kościół nasz parafialny jest bardzo ważny, bo tam przystępujemy do spowiedzi, Najświętszej Eucharystii, tam mogę oddać się adoracji Najświętszego Sakramentu. Jednak czegoś mi tam brakuje a mianowicie uwielbienia, radości, dziękczynienia i życia. Mam czasem wrażenie
jakby parafianie (czyli my) jesteśmy na współ upośledzeniu, smutni i zatroskani, a przecież jesteśmy dziećmi Boga Najwyższego. Nasza radość, entuzjazm powinien działać właśnie
w tym miejscu. Mury kościołów powinny się trząść od śpiewu, uwielbienia i dziękczynienia, o właśnie tam my chrześcijanie powinniśmy zaspakajać nasz głód duszy.
Dlatego Bogu dziękuje, że są tacy ludzie, którzy organizują spotkania ludzi takich jak ja.
1.Uczą na nowo odkrywać Pismo Święte i jego znaczenie dla nas.
2.Uczą czym jest Duch Święty i jaką ma potężną moc.
3. Czym jest modlitwa i jak ma wyglądać.
4. Czym jest wiara i nadzieja itd.
Te spotkania bardzo są budujące i pomagają nam otwierać się na drugiego człowieka.
Ja wiem, że moja tęsknota za Bogiem nie skończy się tu na ziemi. Dlatego pragnę Jezusa coraz lepiej poznać. Pragnę się dzielić z tą dobrą nowiną, że Jezus nas kocha, bez względu na wszystko i tym, że on jest jedynym pośrednikiem między mną a Bogiem. Jezus wie o mnie wszystko i pragnie mi dać pełnię szczęścia. Duch Święty jest najcudowniejszym darem, to on udziela mi swych Owoców, bez których ciężko jest żyć!!!
Życzę wszystkim ludziom by mogli odczuć ten cudowny dar. A pomagają nam to odkryć takie spotkania jak weekend na Grze Św. Anny gdzie człowiek przez dwa dni życia, żyje nie obowiązkami tylko uwielbieniem Boga i tam odkrywa swoją istotę życia.
Bogu niech będą dzięki.

Benia

adminŚwiadectwa (zobacz)